Zdjęcie dzięki życzliwości autorki grafiki - Agaty Jakuszko, zapraszam na jej stronę http://drawthewords.com/ Minęło już trochę czasu od konferencji w Lublinie i czas powolutku uwypukla, które elementy podobały mi się najbardziej. Nadal bardzo wysoko na liście najlepszych atrakcji jest warsztat Klaus'a Roth'a „Emotions - genie in the bottle” Klaus przekonywał nas do odpowiedniego używania emocji. Bo mowa emocjonalna ma niezwykłą siłę przekazu. Nie był to wykład. Klaus pracował na „żywym” materiale - zaprosił do współtworzenia tego warsztatu kilku mówców. W tym z mojego klubu. Ogromne wrażenie zrobił na mnie mistrz ocen i prezes poprzedniej kadencji - Maciek. Zaczęliśmy warsztat od obejrzenia jego mowy konkursowej. Maciek opowiada w niej o tym jak choroba jego taty wpłynęła na jego życie. Materiał na mowę świetny, ale Maciek ukrył przed słuchaczami, że mówi o swoim doświadczeniu. Opowiadał historię anonimowej postaci, dopiero na końcu odkrywając, że chodzi o niego samego. Niestety mowa nie trafiła na szczyt podium. Przez cale warsztaty Maciek miał za zadanie obserwować, jak inni mówcy pracują z emocjami i na koniec warsztatu wygłosić nową wersję tej mowy. To co pokazał na koniec - jakbym miała czapkę to bym z głowy zrywała. Przemiana była niesamowita. Rzeczowy, konkretny i opanowany Maciek mówił o emocjach, przyprawił to żartem i spontanicznie wygłaszając przemówienie lepsze od tego konkursowego pewnie pieszczonego tygodniami. Emocje wydają się potęgą. W trakcie warsztatów Maćka inspirowało kilkoro mówców, którzy mówili o emocjach w bardzo różny sposób. Mówili o bardzo trudnych sprawach: relacjach z rodzicami, chorobach, porodzie. Była Ola, która zaskoczyła mnie tekstem tak emocjonalnym, że słowa ledwo wypowiadała (bo Ole znam jako świetną, zadziorną i twardą babeczkę). Było eksponowanie gniewu krzykiem. Była mowa o porodzie w stylu kabaretowej monodramy. Klaus wybrał bardzo różnorodnych mówców, każdy na sali mógł się przyjrzeć i wybrać coś dla siebie ze sposobów pokazywania i radzenia sobie z emocjami. Że temat emocji tych silnych jest niezwykle trudny, przekonałam się na własnej skórze. Krótko po tym warsztacie, postanowiłam napisać mowę o czymś o czym zawsze chciałam powiedzieć, ale miałam blokady. Mowa powstała dość szybko, na emocjach. I podobała mi się dopóki jej nie wygłosiłam i emocje nie opadły. Nie podołałam tematowi tak jak bym chciała. Co według mnie w tej mowie jest do poprawy: - zakończenie jest na dnie emocjonalnym, teraz odbieram je jako dołujące, a nie pobudzające do refleksji - chciałam mówić o emocjach, ale zrobiłam dokładnie to samo co Maciek, nie opowiedziałam historii wprost (lekcja, że są lekcje, których się nie da nauczyć na cudzym doświadczeniu, a trzeba na własnym) - temat tak silnie na mnie działa emocjonalnie, że na scenie nie kontrolowałam emisji głosu, w dużej mierze „jechałam na automacie”, efekt za słaby - mimika - kiepsko :/ Mam nadzieję, że wkrótce będzie można zobaczyć nagrania z warsztatu Klaus'a, bo jak widać dużo w kwestii emocji mam do nauczenia. Jeśli poświęcisz czas i cierpliwość na obejrzenie filmu nagrywanego komórką i przyjdzie Ci do głowy co jeszcze powinnam poprawić, napisz proszę w komentarzu. Mowa była powtórzonym projektem CC6, który generalnie jest nadal do powtórki. W tym sensie, że nie mogę stwierdzić, że nauczyłam się panować nad głosem na scenie. Moja naturalna modulacja nie jest może zła. Drewnem nie jestem, ale czuję potrzebę złapania nad tym kontroli. Świadome używanie warsztatu daje znakomite efekty. U mnie na początku nie było najlepiej z mową ciała i zagospodarowaniem przestrzeni. Teraz co chwilę słyszę komplementy właśnie na ten temat. Chciałabym podobnej pewności siebie jeśli idzie o głos. Poniżej tekst (tak jak go napisałam) z didaskaliami tym razem odnośnie głosu. (a jak go powiedziałam to inna sprawa) Jajko i ziemniakJajko i ziemniak. [pauza] Jeśli trzymacie je dostatecznie długo w gotującej się wodzie [pauza], jedno stwardnieje, [pauza] a drugie stanie się miękkie i rozsypie. Podobnie jest z ludźmi [pauza] W reakcji na trudne zdarzenia czy warunki życiowe jedni (ciszej) załamują się, poddają, popadają w depresję. (głośniej) Inni twardnieją, walczą i zachowują optymizm. Dokładnie jak w przypadku jajka i ziemniaka [pauza] nie jest ważne jaki wrzątek Cię spotkał, [pauza] istotne jest z czego jesteś zrobiony. [pauza] Co decyduje z czego jesteśmy zrobieni? [pauza] (głos od neutralnego opada przez cały akapit w dół) Te pytania po raz pierwszy zadałam sobie 12 lat temu. Ten dzień nie różnił się od innych. Jak co dzień stanęłam w drzwiach sali oddziału intensywnej terapii. [pauza] Jak co dzień od 6 tygodni. Byłam już przyzwyczajona do białej sterylności sali, wszech obecnych kroplówek, szumu respiratorów. [pauza] I do monitorów z niepokojącymi zielonymi liniami (w rytmie bicia serca) odmierzającymi kolejne uderzenia serca. Pik, pik, pik. Na sali było dwóch pacjentów, którzy zupełnie różnie zareagowali na moje wejście. (z niechęcią) Na obliczu pierwszego powoli malował się ponury, wykrzywiony grymas skargi i pretensji. [pauza] (z pogodą) Drugi uśmiechnął się, tym rodzajem uśmiechu, który rozpromienia całą twarz. (ton możliwe neutralny) Obaj byli młodzi około dwudziestki. Obaj trafili w to miejsce z podobnych powodów byli w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Nie chodziło o głupi postępek czy brawurę, to był ślepy los. [pauza] (ciszej) Obaj otarli się o śmierć tak spektakularnie [pauza], że to ze ich serca biją [pauza] (wolniej) wydawało mi się cudem. [duża pauza] Na tym podobieństwa między nimi się kończą. (akapit chłodnym rzeczowym tonem w stałym rytmie, głośno) Pierwszy - uraz wielonarządowy, obrażenia wewnętrzne i mnóstwo złamań. Rokowania - powrót do pełnej samodzielności. (podkreślone) Najgorsza perspektywa - utykanie na jedną nogę, lekkie ograniczenia ruchowe barku, blizny i zalecona dieta lekkostrawna. Drugi - postrzał w kręgosłup szyjny. Rokowania - brak szans na powrót do samodzielności. (podkreślone) Najlepsza perspektywa - być może oddychanie bez respiratora, [pauza] minimalna szansa na czucie w jednej ręce. [duża pauza] (zaczynam pogodnie, kończę smutno) Do pierwszego codziennie przychodzą goście rodzice, żona, kuzyni, teściowie, otoczony jest wszelkim wsparciem [pauza] a on z dnia na dzień gorzknieje, przy każdym spotkaniu wyrzuca z siebie pretensje na niesprawiedliwy los i litanię narzekań. (zaczynam smutno, kończę pogodnie) Do drugiego dziewczyna przestała przychodzić po pierwszym tygodniu [pauza], znajomi byli raz.[pauza] Przychodzi tylko jego mama.[pauza] Gdy pielęgniarka zatyka mu rurkę tracheostomijna by mógł coś powiedzieć on z uśmiechem mówi „jak ładnie dziś Pani wygląda”. [duża pauza] Nie jest ważne co Cię spotkało, istotne jest z czego jesteś zrobiony. Stałam w tych drzwiach patrzyłam na nich.[duża pauza] Ten kontrast zrodził pytanie. Co decyduje z czego jesteśmy zrobieni? (głos pełen wątpliwości, powoli) [duża pauza] (z pogodą) Nie wiem jak się skończyła historia jajka. Widziałam go tylko raz kilka miesięcy później na szpitalnym korytarzu. Bez respiratora, [pauza] ale zupełnie nieruchomego. Z tym samym szczerym, życzliwym uśmiechem na twarzy. [pauza] Lubie wierzyć, że znalazł swoją drogę i jest Nickiem Vujcic'em na skalę jakieś niedużej społeczności (ze smutkiem) Aż za dobrze znam część historii ziemniaka. [pauza] Rehabilitacja zbyt wolna z powodu braku motywacji. Samotność spowodowana negatywnym i roszczeniowym stosunkiem do otoczenia. [pauza] Zanik empatii i problemy rodzinne eskalujące w zastraszającym tempie. [pauza] Jeśli teraz pomyślicie o trzech okropnych rzeczach, które mężczyzna może zrobić kobiecie [duża pauza] to na pewno trafiliście w co najmniej jedną którą zrobił swojej żonie [duża pauza]. Gdy widziałam go po raz ostatni w sądowym korytarzu samodzielnie szedł, lekko utykając, ubrany w drogi garnitur, narzekając że musi wracać do pracy z kilkutysięczną pensją. Człowiek sukcesu z miną rozgotowanego kartofla. (zmiana tonu między pozytywem, a negatywem) Co decyduje z czego jesteśmy zrobieni? [pauza] (cicho) To pytanie budzi mój lęk. (niepewnie) Chce wierzyć, że jestem jak to jajko, ale czy byłam już w prawdziwym wrzątku? (dramatycznie) Co jeśli w godzinie próby okaże się ziemniakiem? Czy znajdę wtedy sposób by zmienić swoje nastawienie? [duża pauza] Nie znalazłam odpowiedzi. [duża pauza] Dlatego pytam się was. [pauza] Może ktoś was zna odpowiedź, albo odnajdzie ją po zastanowieniu? [pauza] (bardzo emocjonalnie) Powiedzcie, co decyduje z czego jesteśmy zrobieni? Ja podchodzę krytycznie, lecz publiczność doceniła. Na zdjęciu przyjmuje gratulacje - moja mowa ponownie była najlepszą mową spotkania.
0 Komentarze
|
Agnieszka "Poziomka" ZiomekProgramistka, artystka, minimalistka. Archiwum
Czerwiec 2020
Kategorie
Wszystkie
|