Od kiedy jestem w Toastmasters przy każdej okazji, czyli raz na pół roku, biorę udział w konkursach klubowych. Konkursy mają dla mnie w sobie „to coś”, do tego stopnia, że jesienią zeszłego roku byłam członkinią dwóch klubów – w jednym brałam udział w konkursie, w drugim konkurs prowadziłam. Nigdy nie zanalizowałam przyczyn mojego takiego, a nie innego nastawienia do konkursów (a moja przygoda z wystąpieniami publicznymi, też od konkursu się zaczęła, konkretnie „Wielkiej Improwizacji” na Avangardzie kilka lat temu). Nie zastanawiam się czy startować czy nie, po prostu startuję. Nieco ponad tydzień temu również wystartowałam w konkursie – Konkurs Mów i Ewaluacji w House of Toastmasters i ten właśnie konkurs wywołał u mnie zastanowienie nad tematem dokonywania wyborów. W konkursie mów w języku polskim zajęłam pierwsze miejsce. Oprócz ogromnej mojej radości werdykt sędziowski przyniósł mi konieczność dokonania wyboru. Zwycięzca konkursu na poziomie klubu może reprezentować klub na poziomie area. Konkursy na wyższych etapach zazwyczaj organizowane są w weekendy i konkurs mojego area – J3 również odbędzie się w weekend, 2 kwietnia. Studiuję zaocznie i niestety w ten sam weekend mam zajęcia. Na 3 roku są to głównie laboratoria, które są obowiązkowe i które ze względu na napięty plan jest bardzo trudno odrobić. Konkurs czy studia? Trzeba dokonać wyboru. Jedną z cech mojego charakteru, którą raczej uważam za zaletę, jest to, że większości wyborów dokonuję w locie, ba czasem nawet ich nie zauważając. Rzadko zadręczam się rozważaniami za i przeciw, czy pozostaje w sytuacji zawieszenia z powodu niepodjęcia decyzji. Dzięki temu żyję dość dynamicznie, dużo się w moim życiu dzieje. Niestety zdarza mi się nie zauważyć, że jakaś sytuacja wymaga poprzedzenia wyboru chwila rozważnego namysłu. Zdarza mi się również zapomnieć wrócić do jakiegoś wyboru i poddać go weryfikacji. Czasem ląduję z tego powodu z przysłowiową „ręką w nocniku”. Przemawianie i studia, dwa ważne aspekty mojego życia. Musiałam nad tym wyborem się zatrzymać i zatrzymałam się na dłuższe przemyślenia i poszukiwania odpowiedzi. Kiedyś spotkałam się z moim kolegą, któremu dokonywanie wyborów sprawia raczej trudność. Mieliśmy przemieścić się wspólnie komunikacją miejską z punktu A do B, a możliwości było dużo. Rozważaliśmy wszystkie opcje, dyskutowaliśmy i pojedliśmy decyzję. Zmęczyło mnie to. Zwróciło też moją uwagę na wielką różnorodność ludzkich charakterów w zakresie podejmowania decyzji. Spowodowało też, że nabrałam uznania dla swojego stylu. Nie chcę go wiec zmieniać diametralnie, jednak będę poszukiwać metod na ulepszenie go? Kto wie, może Ty czytelniku podsuniesz mi pomysły? Chyba najbardziej wyraziste w moim stylu jest to, że raz podjęta decyzja służy kolejnym decyzjom. Jak raz wybrałam który ser mi smakuje, będę kupować w zawsze ser tej marki. Jak poświeciłam czas na decyzję o podjęciu studiów, nie zawracam sobie głowy pomniejszymi decyzjami np. „Czy iść na zajęcia?” tylko postępuję zgodnie tą większą decyzją i idę. Nie zastanawiam się czy w jakiejś sytuacji być dla kogoś miłą czy nie, tylko jestem miła, bo kiedyś tam podjęłam decyzję ze chcę być miłą osobą. Drugą cechą jest namiętne chodzenie wydeptanymi ścieżkami. Widać to zwłaszcza w tym jak wybieram trasę prowadząc samochód. Trasę z punktu A do B wyznaczam ze znanych fragmentów innych tras i jadę po znanych drogach. Czasem sprawia to, że jadę trochę naokoło, zamiast wybrać najkrótszą, ale nieznaną drogę. Trzecią cechą jest to, że w sprawach niezbyt ważnych jak np. wybór dania w restauracji lubię zdawać się na los. Czwarty cecha to podejmowanie decyzji szybko i za pomocą intuicji i emocji. Moją pierwszą refleksją jest to, że ewidentnie brakuje w moim mechanizmie znaku „stop” - Poziomka zatrzymaj się i pomyśl inaczej niż zwykle, albo w ogóle pomyśl. W najwięcej kłopotów pakuje mnie cecha pierwsza i czwarta. Możliwe, że moje sito decydujące czy dany wybór jest wart głębszego zastanowienia, ma za duże oczka. Potrzebuję delikatnego spowolnienia systemu decyzyjnego. Wpadłam na pomysł jak „zhakować system”. Podjęłam dużą decyzję, którą będę w sobie utwardzać i cecha pierwsza pomoże mi ją utrzymywać. Decyzja jest taka „W sytuacjach gdy mam ochotę decydować szybko i instynktownie, czy emocjonalnie (ale sytuacja nie wymaga natychmiastowej decyzji) podejmować zawsze taką samą – zastanowię się”. Podejrzewam, że zastanawiając się odkryję nowe metody podejmowania decyzji i selekcji problemów na ważne i te mniej. A dylemat studia czy konkurs? Wybrałam konkurs, wybijając się trochę ze schematu. Wezmę dyplom pod pachę i spróbuję negocjować z prowadzącymi, odrobić zajęcia ze studentami dziennymi, albo poniosę konsekwencje. W końcu nawet najtrudniejsze konsekwencje nie są nie do naprawienia, a cały proces na pewno będzie pouczający. Pozostaje mi zaprosić Was na Konkurs Mów i Ewaluacji Rejonu J3. Moja mowa też jest o pewnego rodzaju wyborach i ich konsekwencjach, tym bardziej zapraszam.
0 Komentarze
W minionym tygodniu pewne rzeczy stały się faktami, dopełniły się formalności. Dokładniej od 3 marca mój nowy klub funkcjonuje w rejestrach organizacji.
Tym samym kończy się moja przygoda z Toastmasters Leaders, a zaczyna przygoda z House Of Toastmasters. Przygoda tym większa, że jestem z HOT od pierwszego spotkania, a obserwacja rozwoju klubu będzie niewątpliwie pouczającą lekcją. Wszystkich tych, którzy chcieliby mnie spotkać po toastamsterowemu, zapraszam na spotkania we czwartki o 18 15 na SWPS (https://www.facebook.com/HouseofToastmasters/). |
Agnieszka "Poziomka" ZiomekProgramistka, artystka, minimalistka. Archiwum
Czerwiec 2020
Kategorie
Wszystkie
|